Żyjemy w niezwykle dynamicznym świecie, otrzymujemy coraz więcej informacji, z którymi musimy sobie radzić, czy tego chcemy czy nie. W realiach otaczającej nas rzeczywistości na niezwykłą skalę rozpowszechniły się techniki produkcyjne, a co za tym idzie – także techniki zdobywania konsumenta. Liczy się natychmiastowa przyjemność, możemy mieć każdy utwór muzyczny lub film w ciągu kilku minut. Ta dostępność wszystkiego od zaraz niezwykle mocno wpływa na każdego z nas. Zdobywanie konsumentów odbywa się na drodze zmysłów, a szczególnie wzroku. Stąd też w XX wieku – wraz z rozwojem technik produkcyjnych – rozwinęły się techniki drukarskie i reklamowe, aby oddziaływać na nasze pragnienia. Obecnie odbieramy rzeczywistość w 90% przez patrzenie i w większości widzimy świat przez ekran TV lub komputera. To wirtualne postrzeganie świata nazywamy kulturą obrazu (Visual Culture).
Nicholas Mierzoeff (prof. Media Culture and Comunication Yeal) pisze w książce pt. Visual Culture, że kultura obrazu nie jest jakąś częścią naszej codzienności, ona jest naszą codziennością. Kultura obrazu oddziałuje na nasze postrzeganie świata oraz wartościowanie tak totalnie, że trudno jest się jej oprzeć. Doskonałym tego przykładem był serial Ellen wyemitowany w USA w 1997 roku. W jednym z odcinków serialu główna bohaterka przyznaje się do homoseksualizmu. Oglądalność tego odcinka to ok. 42 mln widzów. Jest to oddziaływanie na niespotykaną do tej pory skalę. Przez ten serial na nieszczęście rozpoczęła się kampania zmierzająca do legalizacji związków homoseksualnych. Frank Chimero (jeden ze znanych ilustratorów i teoretyków graphic design) stwierdza, że „uwaga jest najcenniejszym surowcem na świecie”. Ogromne korporacje wydają horrendalne sumy pieniędzy na zdobycie uwagi konsumentów. Projektowanie graficzne to bardzo ogólna dziedzina, której celem jest przede wszystkim zdobycie klienta – zdobycie uwagi.
Rola Kościoła w kulturze obrazu jest niezwykle ważna, ale ciągle mało podkreślana. Kościół jest postrzegany jako jeden z obrazów w świecie. Jak ten obraz wygląda? Musimy zrobić tutaj rachunek sumienia, czy widziany obraz Kościoła nie jest karykaturalny i banalny. Wydaje się, że musimy coraz większą uwagę przykładać do obrazu i znaków oraz formy ich wyrażania. Obecnie istnieje w środowiskach katolickich ogromne zapotrzebowanie na projektantów graficznych. Chcemy, aby to, co robimy, było zrozumiałe oraz zauważalne. Czasami jednak ulegamy pokusie zbyt łatwego szukania zainteresowania.
Moja przygoda z projektowaniem graficznym rozpoczęła się w dzieciństwie, które przepełnione było rysowaniem. Z biegiem lat pragnąłem dostać się do Liceum Plastycznego przy ul. Smoczej w Warszawie, ale bez powodzenia. Skończyłem natomiast liceum ogólnokształcące z rozszerzoną informatyką. Od moich kolegów dostałem pierwszy program graficzny i szybko intuicyjnie nauczyłem się jego obsługi. Potem był zakon kapucyński i okazało się, że po prostu we wspólnocie jest potrzeba składania, redagowania małych czasopism, plakatów, stron internetowych, co też robiłem. Tak naprawdę to właśnie bracia wymogli na mnie, abym zaczął projektować. Szybko się okazało, że dobrze mi to wychodzi. Z czasem zacząłem uczyć się i szukać inspiracji u innych projektantów, dzięki czemu zacząłem poznawać świat graphic design. Obecnie mogę powiedzieć, że zajmuję się tym od 10 lat. Moim największymi projektami były plakaty, typografia i fotomanipulacje. Uwielbiam minimalizm oraz styl grunge. Mogę też pochwalić się wygranymi w konkursach organizowanych przez świeckich, zdobytymi nagrodami oraz wyróżnieniami. Od lat tworzymy z braćmi ogólnopolskie spotkanie młodzieży Golgotę Młodych w Serpelicach nad Bugiem. Nie jestem specjalistą w dziedzinie graphic design – jestem po prostu samoukiem, ale czas sprawił, że mogłem projektować bardzo dużo rzeczy, a dzięki temu nabrałem dystansu i doświadczenia w tym, co tworzę.
Projektowanie graficzne jest bardzo interesujące, ale też zdradliwe. Najczęstszą pomyłką, na jaką nabierają się poczatkujący, to skojarzenie, że projektant graficzny to artysta. Niestety projektant jest zależny od wizji zleceniodawcy, klient jest zasadą istnienia projektanta.
W sztuce jest zupełnie odwrotnie, artysta jest zasadą istnienia pracy. Projektowanie graficzne ma zawsze funkcję, której służy. Funkcją samochodu jest bezpieczne i komfortowe przemieszczenie kierowcy z punktu A do punktu B. Stąd ta funkcja będzie wyznaczała kierunek projektowania. Praca grafika będzie się skupiała na tym, aby tę funkcję wyrazić przez dobranie odpowiednich kolorów i ogólną kompozycję. Sztuka nie ma tej funkcji – jest wolna.
Projektowanie graficzne jest więc mocno związane z nakłanianiem do nabycia produktu – to jego podstawowe zadanie. Można powiedzieć, że projektant ma przymusić do wybrania tego, co proponuje. Więc jak to pogodzić z projektowaniem dla Kościoła? Czy Kościół będzie naszym klientem? Czy wiarę da się sprzedać? Czy mamy tworzyć PR Kościoła, albo wpływać na jego wizerunek – modyfikować? Jak wypromować krzyż? Czy krzyż można postawić na równi z innymi produktami? Oczywiście to pytania kontrolne, ale czasami niektóre grupy ewangelizacyjne zbyt łatwo przenoszą reguły „zdobycia klienta” na pole ewangelizacji – ze szkodą dla nich.
Wiara to nie produkt. Św. Paweł powie: „wiara rodzi się ze słuchania” (por. Rz 10, 17), z nawiązania niezwykłej więzi z Jezusem Chrystusem, który nam nic nie sprzedaje, ale daje za darmo. To właśnie darmowość zbawienia i miłości Bożej jest nieporównywalna z żadnym działaniem marketingowym. Kiedy świat zdobywa ludzi, można powiedzieć uwodzi ich obrazem, Kościół przeciwnie – daje Prawdę, która wyzwala. Benedykt XVI powiedział do seminarzystów na Lateranie, że „władza potrzebnych i użytecznych finansów i mediów, niekiedy grozi zdominowaniem człowieka. Nie stają się one narzędziem służącym ludzkości, lecz uciskającym jarzmem”; zachęcał, aby w tym świecie być nonkonformistami. Kościół od wieków prezentuje postawę totalnie inną od dyktatu świata. Obecnie panuje ateizm praktyczny, ludzie żyją jakby Boga nie było, stąd na Boga nie ma otwartego zapotrzebowania, to pragnienie jest przytłoczone, trzeba się do niego dostać, a to może zrobić dobra, przepełniona mądrością i autentyzmem ewangelizacja. Nie jako lokowanie produktu, ale jako realną pomoc człowiekowi zagubionemu w głębinach własnego serca.
Co zatem można zrobić? Czy trzeba projektować dla Kościoła? Oczywiście, że tak, ale umiejętnie. Kościół jest studnią inspiracji i przez wieki czynił tę misję wobec sztuki – inspirował setki artystów do twórczości. Podobnie i teraz może inspirować projektantów graficznych.
Aby tworzyć, trzeba mieć najpierw z czego – trzeba prezentować sobą jakąś duchowość – styl. Potrzebna jest duchowa tożsamość oparta na Słowie Bożym i Tradycji Kościoła. Naszą funkcją jest przeżywanie wiary, która odmienia nasze życie. Z projektowaniem graficznym jest trochę jak z mówieniem homilii. Trzeba się przyłożyć i mówić od siebie to, co jest w nas samych przetrawione. Frank Chimero redefiniuje pojęcie projektanta graficznego i mówi, że nie można ograniczyć się do stwierdzenia, że projektant jest tylko komunikatorem, trzeba pójść dalej – projektowanie powinno być zaproszeniem do tworzenia opowieści o człowieku i do człowieka, czyli z całym paradoksem, jaki w sobie niesie.
Jak więc projektować? Niestety, jeśli pójdziemy w kierunku tanich chwytów, mocnych kolorów, mało oryginalnych stylów na pewno będziemy zdobywać ludzi na pojedynczą akcję, ale niewiele będzie to miało wspólnego z ewangelizacją. Trzeba projektować z celem i dla człowieka, nie po to, aby go zdobyć. Projekty graficzne są albo namawiające albo informujące, albo rozkoszujące (delight). Oczywiście dwie pierwsze funkcje są ważne, ale trzecia zaprasza odbiorcę do opowieści jaką chcemy mu dać. Aby rozkoszować oko, projekt powinien mieć dwie cechy, a mianowicie powinien być zaskakujący, czyli posiadać niezwykłą treść, i być czytelny – przejrzysty, za co odpowiada technika pracy i proporcje. To właśnie idea, jaką chcemy przekazać, stanowi serce dobrego projektu, ona wymusza na nas zastosowanie proporcjonalnych technik, aby mogła być odpowiednio odczytana i zapamiętana.
Niestety, obecna diagnoza projektowania graficznego w Kościele wypada negatywnie. W wielu pracach tworzonych przez różne grupy katolickie czy samych duchownych widać brak znajomości odpowiednich technik, wszystko wydaje się być robione tandetnie i po najniższych kosztach.
Natomiast na początku powinniśmy zastanowić się nad tym, co to ma w ogóle być za projekt, o czym chcemy ludziom powiedzieć. Wielu dorabia do swoich marnych prac niezwykłą teologię, której za nic w świecie w ich pracach nie można znaleźć. Mamy taką tendencję do upiększania słowami i tytułami czegoś, co jest po prostu brzydkie. Dlatego trzeba mieć zawsze kogoś pod ręką, kto powie nam prawdę w twarz. Istotne jest, aby obserwować jak wyglądają prace innych projektantów. Dobre studium trendów w grafice pozwala w czytelniejszy sposób przekazywać to, co chcemy. Zdjęcia, które wykorzystujemy w wielu pracach są już tak rozpowszechnione, że trudno dać coś niepowtarzalnego. Korzystamy ze słabej jakości zdjęć, często ściąganych nielegalnie z innych stron. Nie wykorzystujemy odpowiednich fontów, a jeżeli znajdziemy jakieś, to w jednym pisemku mamy 30 typów i do tego takich, których nie można odczytać. Zapominamy o proporcjach i marginesach. Do tego dochodzą kolory, które aż oślepiają odbiorcę swoją banalnością. To, co pokazujemy ludziom – to brak pomysłu, dziecinność i przepych. W projektowaniu panuje takie przekonanie less is more – czyli im mniej tym lepiej. Pracy trzeba dać przestrzeń, lepiej dać trzy konkretne słowa niż dziesięć trudnych zdań. Grafika, niestety, pokazuje poziom naszej duchowości i tego na jakich obrazach jest ona zbudowana. Musimy przełamać w sobie tę blokadę i zacząć myśleć nad treścią, którą przekazujemy.
Projektowanie graficzne to ciągle niezagospodarowana przestrzeń w Kościele. Samo tworzenie nie może pełnić funkcji ewangelizacyjnej, ale połączone z niezwykłą treścią Ewangelii może stać się zaproszeniem do prawdziwej duchowej pielgrzymki dla wielu ludzi. Dobry projektant to taki, który reprezentuje coś więcej niż on sam. Takie projektowanie wymaga pokory i cierpliwości oraz współpracy z ludźmi. Projektowanie to też ciężka praca przed ekranem komputera, to godziny spędzone na przeglądaniu prac innych projektantów. Dlatego jeśli ktoś pragnie iść tą drogą, musi mieć wytrzymałe siedzisko i zainspirowane serce, ale akurat Inspiratora nie brakuje, można Go ciągle spotkać przechadzającego się pośród nas w swoim Kościele.
Tekst pochodzi z Kwartalnika "Wspólnota Michael"