W pamiętnym radiowym programie satyrycznym „Sześćdziesiąt minut na godzinę” – starsi wiedzą o co chodzi, młodsi raczej nie – jednym z nieśmiertelnych skeczy była pseudouczona dyskusja o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Z religijnego punktu widzenia ten jałowy spór nie ma najmniejszego sensu. W misterium paschalnym zbiegają się przecież wszystkie kluczowe punkty chrześcijaństwa: ustanowienie kapłaństwa, Eucharystii, odkupienie i zbawienie świata. Cała misja zbawcza Syna Bożego osiąga tu swój finał. Wyższość zatem Wielkanocy jest oczywista. Spójrzmy na udział bytów duchowych w tym wielkim wydarzeniu.
Zacznijmy od momentu kluczowego, swoistego anielskiego „spotkania trzeciego stopnia”, dziejącego się nie podczas snu i nie za pośrednictwem wizji, ale na jawie, w dodatku przy pełnej przytomności i niczym nie ograniczonej świadomości wielu świadków. Scenę aniołów czuwających przy pustym grobie w niedzielny poranek przytaczają wszyscy czterej ewangeliści. Relacje różnią się drobnymi szczegółami, świadczącymi o tym, iż synoptycy nie przepisywali od siebie nawzajem niczym sztubacy oraz wskazuje na istnienie jakiegoś wspólnego źródła, być może niepiśmiennego, funkcjonującego wyłącznie w tradycji oralnej. Różnice te dotyczą miejsca pojawienia się aniołów (na zewnątrz grobu lub w środku), przyjętej przez nich pozy (postawa siedząca lub stojąca), ilości dobrych duchów (u Mateusza i Marka mamy jednego anioła, u Łukasza i Jana dwóch), ilości niewiast (Jan wspomina tylko o Marii Magdalenie, pozostali przedstawiają dodatkowo Marię matkę Jakuba, Salome i Joannę). Te drobne i nieistotne dla meritum sprawy szczegóły zaprzątały liczne umysły, a najbardziej znaną próbą pogodzenia rozbieżności pozostaje bodajże rozdział 24 traktatu O zgodności Ewangelistów św. Augustyna, ujęcie nieco przestarzałe, ale godnie odnotowania dla wielkiej pasji i rangi historycznej tego najwybitniejszego w plejadzie Ojców Kościoła.
Wszystkich czterech ewangelistów łączy natomiast to, co najważniejsze: treść orędzia anielskiego, wygląd dobrych duchów oraz wywołanie przestrachu świadków. Są to młodzieńcy ubrani w śnieżnobiały strój, ich twarze promieniują nieziemską oślepiającą niczym błyskawica poświatą, a ich pojawienie się poprzedza trzęsienie ziemi. Wywołują lęk nie tylko u niewiast, ale nawet w nieznających strachu sercach rzymskich żołnierzy-wartowników. Świadomość ingerencji świata nadprzyrodzonego doprowadza strażników grobu pańskiego do stanu chwilowego paraliżu, omdlenia. Toteż we wszystkich czterech przypadkach orędzie anielskie zaczyna się od preambuły „Nie bójcie się” i dopiero po tym uspokojeniu zostaje wygłoszona zasadnicza treść, bardzo zresztą krótka i jednoznaczna: „Szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Zobaczcie! Nie ma go tu, bo zmartwychwstał jak powiedział”. Misja aniołów polega na zaświadczeniu o prawdziwości zmartwychwstania. Są nadprzyrodzonymi heroldami gwarantującymi, dotarcie radosnej nowiny do świadków, a przez nich do całego świata. Naturalnie nie od razu, i nie bez oporu wielu kontestujących i negujących to zdarzenie do dzisiaj.
Podobną funkcję zaświadczenia i przypieczętowania ci sami aniołowie w bieli spełnią jeszcze raz w znanej scenie wniebowstąpienia zmartwychwstałego Chrystusa na Górze Oliwnej, pochodzącej z Prologu Dziejów Apostolskich. Otoczony przez swych uczniów Mistrz znika w obłoku. Zdumionym i zaszokowanym apostołom, wpatrującym się w niebo (aż chce się użyć dosadniejszego określenia: „gapiącym się”), anielscy młodzieńcy czynią nie pozbawiony ironii zarzut: „...dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus wzięty od Was do nieba”.
Misterium wielkanocne rozpoczyna się od ostatniej Wieczerzy i następującej tuż po niej agonii w Ogrodzie Oliwnym. Scenę osamotnionego, opuszczonego przez uczniów i rozmodlonego Chrystusa opisują wszyscy ewangeliści, przytaczają prawie te same słowa: „Ojcze, jeżeli chcesz zabierz ode mnie ten kielich. Wszakże nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie”, ale tylko jeden Łukasz dodaje: „Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i pokrzepiał Go”. Mimo wielu kontrowersji w przeszłości (brak tej perykopy w kilku podstawowych rękopisach Ewangelii Łukaszowej), autentyczność i wiarygodność nie podlega dziś wątpliwości. Trudno powiedzieć cokolwiek bliższego o naturze tego „pokrzepiania”, z pewnością nie chodzi tu podawanie pokarmu lub napoju, jak sugerują to wyobrażenia malarskie. Nasuwa się raczej analogia do anielskiego wsparcia Eliasza. W tej sytuacji winniśmy traktować „pokrzepianie” Chrystusa przez anioła jako symboliczny znak wysłuchania Jezusowego wołania przez Boga-Ojca, ot pierwsza nasuwająca się egzegeza tego zdarzenia.
Między tymi dwiema anielskimi scenami wielkanocnymi nie odnajdziemy najmniejszego śladu aktywności dobrych duchów. Cały ciężar ludzkich grzechów został złożony na baraki Syna Bożego. Tylko on jeden mógł dokonać dzieła odkupienia i zbawienia świata. Nie znaczy to jednak, że aniołowie zostali oddaleni. W powszechnie znanej scenie pojmania Jezusa, kiedy Piotr w przypływie szczerego gniewu odcina słudze Malchusowi ucho, padają słowa: „Włóż miecz! ... Czy myślisz, że nie mógłbym poprosić Ojca i wystawiłby mi więcej niż 12 zastępów aniołów. Jakże więc wypełnią się pisma”. Aniołowie znajdują się zatem w pogotowiu, to niewidzialna, zdyscyplinowana i karna armia, gotowa wkroczyć na rozkaz dowódcy. Ponownie odsłania się służebna wobec Syna Bożego natura anielskiego posłannictwa podczas misterium wielkanocnego. Armia anielska do końca pozostała w odwodzie, nie padł rozkaz. Podskórnie odczuwalna obecność dobrych duchów dała asumpt artystom malarzom (Lorenzetti, Goya i wielu wielu innych) do przedstawiania aniołów wirujących wokół krzyża lub zbierających krople krwi z ran ukrzyżowanego. Te niezgodne z przekazem ewangelistów wyobrażenia znajdują częściowe uzasadnienie we wspomnianej wypowiedzi Jezusa. Jego wzmianka o 12 zastępach (naprawdę chodzi o legiony, tłumacze świadomie stosują termin „zastępy”, gdyż określenie „legion” tradycja rezerwuje raczej dla demonów) doczekała się licznych interpretacji Ojców i Doktorów Kościoła – a to jako odpowiednik 12 apostołów, a to 72 narodów. Chrystus tymczasem nawiązując do organizacji armii rzymskiej, chciał dać w sposób symboliczny wyobrażenie o dużej liczebności aniołów: 10 kohort (600 żołnierzy) = 1 legion (6000 żołnierzy), a zatem „więcej niż 12 legionów” to ponad 72000 żołnierzy, liczba w owych czasach imponująca, to po prostu „multum” i tak należy odczytywać słowa Jezusa.
Dodatkowe interesujące informacje o udziale anielskim w misterium wielkanocnym przekazują nam apokryfy. Starają się one rzucić nowe światło, albo też dopowiedzieć sytuacje przemilczane przez kanonicze ewangelie. Żaden ze znanych mi apokryfów nie podejmuje wątku anielskiego w scenie agonii w Ogrodzie Oliwnym. Sporo natomiast znajdziemy nowych danych o aniołach przy pustym grobie. I tak w Raporcie Piłata czytamy o tłumie mężów i tłumie aniołów wędrujących z nieba do grobu i śpiewających zgodnym chórem: „Powstał z martwych Jezus Ukrzyżowany. Przybywajcie wy, uwięzieni w czeluściach Hadesu”. W datowanej na rok ok. 120 Ewangelii Piotra do grobu wchodzi dwóch aniołów-olbrzymów. Po chwili wychodzą na zewnątrz trzy osoby. Postać w środku jest osłabiona i podtrzymywana przez aniołów. Sylwetki ich rosną i sięgają chmur, głowa Chrystusa przebija niebo. Za nimi posuwa się krzyż, pojęty tu jako osoba. Na gromkie pytanie podające z niebios: „Czy dałeś świadectwo śpiącym”, Krzyż odpowiada: „Tak”. Ta piękna i sugestywna scena nie została niestety, o ile mi wiadomo, wykorzystana ani w literaturze mistycznej, ani w malarstwie.
Apokryfy celują natomiast w rozwijaniu wątków pobocznych Męki Pańskiej, szczególnie Piłata (tradycja raportu Piłata złożonego cesarzowi Tyberiuszowi sięga II wieku po Chr.), Matki Bożej, Judasza i dobrego łotra Dyzmy, nawróconego przez Jezusa na krzyżu. Zainteresowanych szczegółami wypada w tym miejscu odesłać do odpowiedniej literatury. Od lat na naszym rynku jako pozycja najpełniejsza i kompetentna znajduje się praktycznie osamotniona na pozycji lidera edycja Apokryfy Nowego Testamentu pod red. Marka Starowieyskiego (Ewangelie apokryficzne cz. 2, rozdział VI. Apokryfy o męce i zmartwychwstaniu). Na zakończenie jeszcze kilka anielskich akcentów. W Żalach Maryi Matka Boża w długim lamento skarży się na archanioła Gabriela i wypomina mu ukrycie przy zwiastowaniu pełnej prawdy. We wspomnianym Raporcie Piłata, tenże żałuje za skazanie Chrystusa na śmierć. Nawraca się na chrześcijaństwo, za co zostaje ścięty. Odciętą głowę aniołowie zabierają do nieba. Z kolei w Ewangelii Nikodema łotr Dyzma wędruje w towarzystwie Jezusa i aniołów po zaświatach.
Herbert Oleschko, tekst napisany w roku 1998, zaktualizowany 25 marca 2024 r.
Cover photo: Adam Elsheimer, Trzy Marie przy pustym grobie, ok. 1603, obraz olejny na płycie blaszanej, ok. 1603, w zbiorach Rheinisches Landesmuseum w Bonn